poniedziałek, 13 lutego 2012

Historia Tigary - cz.1

Witajcie znów! :D
Ponieważ historia Tigi jest dość długa, opowiem Wam ją od jej urodzenia po dzień rozstania z Katalonią. W następnym poście postaram się opisać jej drogę i samą zemstę na Białej Śmierci, a w trzecim - dalsze życie.
 Matka Tigi, Ricca, była piękną lwicą - spadkobierczynią "Katalonii". Jej ojciec posiadł ten statek jako pierwszy i to on wraz ze swą załogą przyniósł mu największą chwałę wśród piratów. Przyjacielem Ricci z dzieciństwa był syn bosmana - Cido. Młody lew był bardzo ambitny - można powiedzieć, że miał zawadiacką naturę, bo rzeczywiście, gdy przychodziło im napaść na angielski lub hiszpański handlowiec - przodował w łupach. Ojciec Ricci obiecał Cidowi, że jak tylko dorośnie, Ricca zostanie jego żoną. Nie musiał jej do tego zmuszać, bo była w nim zakochana. Cido dostał w końcu to co zostało mu obiecane. Jednak nie było mu pisane szczęśliwie żyć z żoną.
 Pijak, zawadiaka i bandyta - jednym z członków załogi, Black - nie mógł sobie wybaczyć, że Ricca (którą pewnego wieczora z kamratami wybrał na swoją przyszłą żonę) poślubiła kapitana Cido. Gdy ten był na lądzie z załogą by zdobyć pożywienie i wodę pitną - wykorzystał Riccę. Niedługo później Ricca urodziła córkę Blacka - Tigę, a sama umarła zaraz po narodzinach lwicy. Black - cóż tu dużo mówić... Został przykuty do kuli armatniej i wrzucony do oceanu, bo Ricca ostatnimi siły powiedziała Cidowi całą prawdę. Tiga odtąd wychowywała się sama - w towarzystwie Ricka, przygarniętego lwiątka. Cido z biegiem lat stawał się coraz bardziej nieodpowiedzialny i zamknięty w sobie, stracił sens życia. Tiga wręcz go nienawidziła za to, jak skąpi swojej córce uczuć. Będąc nastolatką została dziewczyną Ricka. Bardzo go kochała i marzyła o dniu, w którym dorośnie. Nie wiedziała, że będzie jeszcze błagać o powrót do dziecięcych lat.
 Jakieś 2 miesiące przed ślubowaniem wierności (Tiga jak każdy pirat w dniu, w którym skończy rok i 8 miesięcy, musiała złożyć śluby pirackie dochowania wierności kapitanowi i załodze) Tiga wyszła rankiem na pokład...
 Wspięła się na działo. "Tygrys Północy" lśnił w słońcu, wypolerowany brąz wręcz raził w oczy odbijając promienie słoneczne. Obok Tigi siadł Rick.
- Nie ma to jak ta monotonia...
- Nie kochasz morza? - spytała ze zdziwieniem lwica. - Wydawało mi się, że jesteś jednym z pierwszych amatorów tej "monotonii".
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym być normalnym lwem, żyć na lądzie. Tu jest zwyczajnie nudno i... - urwał. Zmarszczył brwi. Po chwili jego oczy zmieniły się w dwa spodki, nie mógł uwierzyć w to co widzi.
- Tiga... Spójrz tam! - pokazał kierunek łapą wskakując na rufę. Tiga również zobaczyła to, co ujrzał lew. Wyszczerzyła kły, wskoczyła na złotą rzeźbę na dziobie statku, przyjrzała się po raz kolejny. To bez wątpienia było to... To, przed czym drżało całe Bractwo Pirackie. Po chwili jej głos rozniósł się po statku niczym grom - Cido!
 Kapitan nie spieszył się zbytnio z przybyciem. Wydawało mu się, że to kolejny handlowiec albo niewielki statek angielskiej armii. Gdy przybył na miejsce, cała załoga stała za Tigą, a działo było gotowe do strzału.
- Co tym razem...? - zapytał wręcz z oburzeniem i wstrętem do swojego losu.
- Biała Śmierć płynie w naszym kierunku. Kapitanie, daj jakiś rozkaz!
 Cido wytężył wzrok. Ujrzał biało pomalowany statek angielskiej floty - Biała Śmierć, bez wątpienia. "Mały Billy" stał na dziobie. Lśniał złotem, a jednocześnie wydawało mu się, że widzi na nim krew.
- Przygotować działo, płynąć dalej tym samym kursem! Przygotować działa boczne! Załoga! Zbierajcie się, leniwe łachudry! No już, raz raz raz! Szybciej! - krzyczał. Jego rozkazy sypały się tonami na głowy załogi.
- Ojcze! - zaryczała głośno Tiga. - Chyba nie chcesz walczyć z dwa razy lepiej wyszkoloną i wyposażoną załogą?!
- Mam honor, nie wycofam się.
Lwica w porywie gniewu i strachu o swoich przyjaciół zaczęła kłótnię z kapitanem. Powaliła go na ziemię i zaczęła krzyczeć do wszystkich.
- Honorem nazywasz wystawienie na śmierć swojej zalogi?! Honorowym będzie jeśli wezmą nas w niewolę albo rozszarpią kulami armatnimi?! To według ciebie odwaga i honor?! To nie jest ani jedno, ani drugie, to jest głupota i nieodpowiedzialność!
  Cido zrzucił lwicę z siebie. Uderzył ją w twarz. Zrobił jej ogromną ranę na oku, która zaczęła mocno krwawić.
- Tiga... - zaczął się jąkać. - Nie wiem... dlaczego to zrobiłem... Przepraszam... Ale nie mniej jednak jesteś mi winna posłuszeństwo!
 Rick stanął w obronie swojej dziewczyny. Stanął przed kapitanem. Mierzyli się wzrokiem.
- Ślubowaliśmy posłuszeństwo swojemu kapitanowi. Jego słowo jest dla nas rozkazem i prawem. - powiedział spokojnie lecz ze smutkiem bosman Rowell.
- My nie ślubowaliśmy... - warknął Rick.
- Dosyć! - wrzasnął Cido i odszedł od młodego lwa. Na odchodnym dorzucił - Macie robić to, co wam każę.
  Usłyszeli potężny huk i plusk wody. "Mały Billy" wystrzelił ostrzegawczo. W ciągu trzech ostrzegawczych strzałów, starą morską tradycją, statek atakujący dawał szansę poddania się tym, których atakował.
- Będą w nas strzelać... - mruknęła Tiga.
 Wszyscy zajęli stanowiska. Po trzecim strzale nastąpił czwarty - lecz nie był to strzał z Białej Śmierci. To był ryk Tygrysa Północy.
 Nastąpiła wymiana ognia. Kule anglików nie mogły trafić w Katalonię. Za to każdy strzał piratów był celny - za ostatnim strzałem Tygrysa zwycięstwo wydało się bliskie. Jeden z trzech masztów Białej Śmierci runął do wody. Ale wtedy...
  Cały statek zatrząsł się. Tiga spadła z burty  i wtoczyła się na środek pokładu. Tygrys wyrwał się z lin i uderzył z całej siły w bosmana. Rowell padł na pokład nieprzytomny, a z jego głowy sączyła się krew. Z ładowni słychać było wrzask strachu, prawdopodobnie ostatni w życiu tego, który go z siebie wydał -
- Kapitanie, toniemy!
 Cido nie miał wyboru. Los obrócił się przeciw niemu. Zatoną, zanim zdąży wydać rozkaz przejazdu działa na swoją pozycję i strzału. Gdyby nie to, że Tygrys zjechał z pozycji, mogliby zanim utoną zatopić Biał Śmierć.- Wszyscy do szalup! Ratuj się, komu życie miłe! - wrzasnął i skoczył do szalupy.
 Na statku wybuchła panika. Wszyscy miotali się w dowolnych kierunkach, zderzali się ze sobą, skakali do ładowni, to do szalup. Jedynie Tiga leżała jeszcze na środku pokładu i nie do końca wiedziała, co się z nią dzieję. Wtem zobaczyła, jakby w zwolnionym tempie, jak kula z Małego Billy'ego łamie największy z trzech masztów. Drzazgi kaleczą wielu piratów a sam maszt leci wprost na nią. Wstaje... Wtedy poczuła, że coś z całej siły w nią uderzyło i pada przy burcie. To Rick odepchnął ją i sam wpadł pod walący się maszt, który go przygniata.
- Rick! - wrzasnęła i podbiegła do niego. Na marne próbowała przeturlać wielką belkę, nie miała tyle sił.
- Rick... - powiedziała cicho ze łzami w oczach.
- Uciekaj, Tigara... Córko Ricci i Cido... - wyszeptał lew dławiąc się krwią. Zamknął oczy. To był koniec.
- Tiga! - krzyknął Cido z szalupy. - Pospiesz się, odczepiamy ostatnią szalupę!
Jednak ona była jak za ścianą - to co się stało z Rickiem i słowa, które wypowiedział, zabrały ją w inny świat, w inny wymiar. Skoczyła (sama nie wiedziała, dlaczego nie do szalup) do wody. Wypłynęła na powierzchnię i złapała się dryfującej deski. Wtedy kule z Białej Śmierci trafiły w obydwie przepełnione szalupy. Tiga widziała, jak te pociski rozszarpują łodzie na drzazgi, jak rozszarpują jej przyjaciół i ojca. Jej krzyk usłyszano nawet na statku anglików. Widziała, jak woda przybiera kolor piekielnej czerwieni... Była ledwo żywa ze strachu i zmęczenia, co jakiś czas poprawiała jedynie ułożenie deski, żeby nie spaść. Dryfowała tak ładnych kilka dni, jak nie kilkanaście. W głowie pulsowały jej słowa Ricka - Tigara, córko Ricci  i Cido... Gdy zamykała oczy, widziała obraz krwawej wody, tonącej Katalonii i rozrywanych szalup. Nie mogła przestać myśleć o tym co się stało. Powoli zaczynała tracić przytomność, wiedziała, że niedalej jak za tydzień musi umrzeć...


 Ciąg dalszy nastąpi. :)

Wstęp. Tiga

Witajcie!
Zacznę od tego kim jestem i kim jest moja fursona Tiga.
Naprawdę nazywam się Kasia, jednak wielu ludzi nazywa mnie Tigą albo Kwasią.
Dlaczego Tiga? Bo moja główna postać, którą rysuję (fursona) nazywa się Tiga (dokładnie Tigara ale to imię moim zdaniem jest nieco zbyt poważne). A właśnie, rysuję. Dużo rysuję, czego marne efekty możecie oglądać tutaj: http://tigalioness.deviantart.com/ i tam także zapraszam ludzi, którzy uwielbiają rysować czy pisać historie.
 Tiga jako lwica powstała w moim umyśle dawno temu, jednak nie miała konkretnej postaci. Co więcej - ciągle je zmieniała, najpierw miała takie kolory, potem takie, potem miała grzywkę, potem całą głowę puszystych kłaków w różnych kolorach. Zmieniała się razem ze mną i z moimi coraz to nowymi historiami. A właśnie, lubię, bardzo lubię układać różne historyjki. Pamiętam, że już jako 10 latka opowiadałam koleżankom (na kilkudniowych wycieczkach) historie do poduszki. Często opowiadałam historie o swojej rodzinie (oczywiście historie te były całkowicie zmyślone, często również ich bohaterowie) albo o przygodach swoich i swojej ukochanej jamniczki.
 Ostatecznie Tiga pojawiła się na papierze w kolorach czerwonym, fioletowym (najpierw był to kolor maroon) i różowym (magenta) z dodatkami jasnego różu, bieli, błękitu i kanarkowej żółci. Było to w lipcu 2008 roku. Dorobiłam sobie do niej własną historię - była córką piratów i spadkobierczynią wielkiej chwały pirackiej, statku "Katalonia", który z resztą zatonął na oczach nastoletniej Tigi z jej chłopakiem, ojcem i przyjaciółmi na pokładzie. Zatopił go angielski statek "Biała Śmierć", który rozszarpał szalupy, przepełnione ratującymi się lwami, kulami z działa "Mały Billy". Tiga poprzysięgła zemstę na mordercach swojej załogi. W końcu jej się to udało, ale o dokładnych tego okolicznościach kiedy indziej.
 Najciekawsze jest to, że pierwsza tragedia w życiu Tigi (konkretnie wiadomy Wam incydent z Białą Śmiercią) pojawił się w umyśle Kwasi dokładnie kilka dni po tym, jak odeszła jej towarzyszka Zuzia - jamniczka, która towarzyszyła jej już od najmłodszych lat. 11 letnią dziewczynę bardzo to dotknęło, tym bardziej, że Zuzia była tylko 2 lata starsza (w głowie cierpiącej 11 latki nie ważne jest, że psy żyją krócej, dla niej i tak było to okrutne) i do tego nie doczekała upragnionej wyprowadzki w cichą okolicę.
 3 miesiące po śmierci Zuzi Tiga i Kasia trafiają w nowe miejsce. Straszliwy, niedopracowany i brzydki styl rysunku zaczyna nieco się poprawiać, a ja zaczynam używać pseudonimu "Kath" albo "KateLioness".
 Ostatecznie przydomek TigaLioness wybrałam sobie dopiero 5 marca 2011 roku, po długim ćwiczeniu stylu rysunku, bo strasznie chciałam (wreszcie) wyrobić sobie własny styl oderwany od stylu z Lion King'a, który tak długo się mnie trzymał. Następnego dnia, 6 marca, założyłam wreszcie konto na ogólnoświatowym portalu deviantArt, zrzeszającym wszystkich artystów, tych najlepszych i tych dopiero ćwiczących. Już wcześniej przyjaciółka założyła mi tam konto, ale nie korzystałam z niego, i nie żałuję, bo trafiłam na dA w najlepszym momencie.
 Tiga od swojej pierwotnej postaci i pierwotnego wyglądu przeszła tony zmian. Samych fryzur było 4 (łącznie z obecną), zmiana obroży z pirackiej na zwykłą ze złotym medalionem na którym teoretycznie widnieje mój podpis z artów. Oczywiście widnieje tylko na jednym refie, bo Tigowej się zapomniało. Ale na pewno on tam gdzieś jest, wygrawerowany na złotym medalionie. Poza tym po zejściu na ląd i zmienieniu obroży (dla mnie było to pół roku w nowej, mojej najlepszej i naj naj naj klasie na świecie) pojawiają jej się dwa złote pierścienie na ogonie (ta, na ogonie). Pomijam już zmiany w znakach na futrze.
 Na końcu powiem jeszcze tylko o dość dziwnym charakterze Tigi i jej właścicielki - Tiga jest dość bojowo nastawiona do całego świata, jednak raz dobrze poznanej osobie ufa bezgranicznie i traktuje jak przyjaciela. Jest wiele takich osób, które szanuje i lubi. Choćby Nina wilczyca albo lisica Viturinn (wejdźcie na dA a przekonacie się o kim mówię). Poza tym Tiga uwielbia mocną muzykę (czyt. heavy metal, thrash metal, crossover, NWOBHM [brytyjski metal reprezentowany m.in. przez moich kochanych panów z Iron Maiden] trochę rock i hard rock, poza tym nieco black metal i blackened thrash metal) a jej właścicielka oprócz tego gra na gitarze (a przynajmniej się uczy), ma kochanego psa Gacka, lubi fajne filmy i seriale (X-Men Animated bardzo), lody, delicje i czekotubki (napisane pod wpływem pewnej osobniczki) i swoje przyjaciółki, takie jak Agata, Olka, SoulFreak. Jest megafanką kilku zespołów takich jak MetallicA, Iron Maiden (te dwa szczególnie), Judas Priest, AC/DC, Pink Floyd, Motorhead, a także kilku gitarzystów w tym Garyego Moora i Joe Satrianiego. To wszystko w skrócie telegraficznym (pfi, ładny mi skrót).
 Pytanie? Piszcie!
A i pzdr dla Oli, która mnie już od pół roku męczy o tego bloga. :)
Trzymajcie się ciepło w mrozy, a Ci, którzy mają ferie tak jak ja do 26 - szalejcie póki czas! :D
~Tigg