piątek, 16 marca 2012

Historia Tigary, cz.2

Jednak będzie więcej postów. Tablet przestał działać i zbyt wiele tekstu bez ilustracji - to będzie nudne. A poza tym... historia Tigi wymknęła się spod kontroli i rozszerzyła się bardziej, niż ktokolwiek przypuszczał.

W końcu, dopływając już z prądem do brzegu, wyczerpana zemdlała, a woda wyrzuciła jej ciało na brzeg.
Lecz to nie był koniec. To był dopiero początek. Początek nowego życia.
Obudziła się kilka dni później w pokoju na poddaszu portowej tawerny. Znajdowała się w Annestown, jednym z największych portów pirackich. Obok leżała i czuwała jej najlepsza przyjaciółka z Katalonii - Maroon.
- Maroon? - zapytała ochrypłym głosem. - Czy ja już umarłam?
Lwica, leżąca dotąd z łbem opartym o łapy, poderwała się.
- Tiga! Kochana, żyjesz, żyjesz!
- W takim razie... Jakim cudem TY też żyjesz?
- Uratowałam się. W dość podobny sposób jak ty, z tym, że miałam większą deskę i więcej sił. Od razu wskoczyłam do wody, nie do szalup. Odpłynęłam kawałek na odłamku kadłuba, kiedy usłyszałam twój krzyk i później wrzaski ginącej załogi... - urwała. Nawet ona, Maroon, dorosła lwica, miała trudności z pogodzeniem się z zaistniałą sytuacją. Po chwili, po kilku głębokich oddechach, kontynuowała - Chciałam po ciebie wrócić, ale uświadomiłam sobie, że jestem za daleko, a powrót oznacza ryzyko. Wiedziałam, że sobie poradzisz...
Tiga jednak miała do niej żal. Nie wróciła, bo bała się o swoje życie. Rick nie bał się go zaryzykować i oddać za ukochaną lwicę.
- Coś nie słyszę przekonania w twoim głosie, Moon.
- Nie nazywaj mnie tak, proszę. - skrzywiła się Maroon.
- A ty daj mi spokój. Skoro sobie poradzę, to po co tu jesteś?
Ta wypowiedź zaskoczyła lwicę. Ale nie pozostała Tidze dłużna.
- Bo jestem w swoim pokoju. Wynajmuję go. A to raczej ty jesteś tu gościem. I zaraz dowiesz się, dlaczego tu jesteś.
- Umieram z ciekawości. - warknęła Tiga podnosząc się i siadając w oknie.
Ujrzała miejsce, które zapierało piratowi dech w piersiach. Widok na morze - a na lekko pofalowanej toni wodnej ujrzeć można było setki statków pirackich. Wszystkie były odrapane, niektóre czarne, niektóre ciemnobrązowe, a i bordowe by się znalazły. Żagle wyglądały jak chorągiewki wetknięte w wieżyczkę zamku z piasku. Wszystkie odcienie szarości, biel, odcienie beżowego - takie chorągiewki wyginały się to w jedną, to w drugą stronę, jednak statki były mocno zakotwiczone i nie robiło to na nich najmniejszego wrażenia.
 Uliczki pełne były światełek. Wszędzie światełka. Ponieważ było jeszcze wcześnie, krwawa poświata mieszająca się tu i ówdzie z czernią oblewała miasto. Ogromne, stare budynki były pełne światełek, a przed drzwiami stały beczki z rumem i miodem pitnym. Annestown - choć dla wielu wyglądało jak zwykłe, stare i  brzydkie miasto - było stolicą piratów północy, było chyba najbogatszym portem pirackim na północnym zachodzie.
- Tiga, słuchasz mnie? - to przerwało myśli Tigary. Miasto tak ją zaszokowało, że kompletnie wyłączyła się na to, co mówiła Maroon.
- Nie... przepraszam zamyśliłam się.
- Uh... Dobra, teraz słuchaj, powtarzam po raz ostatni. W porcie stoi statek, który zwą Millenium. Jego kapitan - Shepard, zebrał porządną załogę. To jeden z 9 największych pirackich okrętów.
- Ośmiu... Teraz już ośmiu.
- Dobra, ośmiu. Katalonia była najsławniejsza, ale on nie pozostaje daleko w tyle. To chyba nie uwłacza twojemu pochodzeniu?
- Bardzo śmieszne. Słuchaj - ja z tym skończyłam. Mam dość. Nie zamierzam przeżywać tego po raz kolejny. Nie.
- Tak? To ciekawe, dlaczego padłaś na widok Annestown. Ty chcesz wrócić na morze, Tiga. Tylko jeszcze o tym nie wiesz. W południe idziemy do Sheparda. Mieszka w jednej z tawern, Pod Bursztynowym Smokiem, niedaleko stąd.
 I tak się stało. Tiga i Maroon wybrały się do kapitana Millenium.
- Wejść. - rozległ się głos zza drzwi.
Lwice weszły w asyście dwóch rosłych piratów.
- Widzę, że Jeden z 9 wymaga ochrony. - zakpiła Tiga.
- Zuchwała jesteś, jak na młodego pirata. Nawet nie złożyłaś przysięgi, a już pyskujesz? Wiesz, kim jestem?
- Jednym z 9 Wielkich. Masz jeden z największych statków. Gdyby Katalonia nie zatonęła, dalej byś gnił na przedostatnim miejscu.
 Maroon zatkało. Skąd do licha ona to wie? Tiga chyba czytała jej w myślach -
- Wiem, Maroon, bo jestem z Katalonii. Każdy w najbliższym otoczeniu kapitana to wiedział.
Shepard parsknął fałszywym śmiechem.
- A ty niby co? Pływałaś na Katalonii? Dobry żart, malutka.
- Tylko nie malutka, gnojku. Nie wiesz, kim JA jestem.
- Smarkulą, która chce dostać się na mój statek.
- Nie.
Tiga podeszła do niego spokojnie. Odsłoniła tył swojej obroży z czaszką. Była zaszyta złotymi nićmi, a przy nich, w poprzek obroży, był złoty napis
        Daughter of Ricca and Cido, heir of Catallonia- Nie może być! - wrzasnął Shepard.
- Wystarczy przepraszam.
 Zatkało go. A Tiga mówiła dalej:
- Nie potrzebuję jednej z najgorszych łajb w historii Wielkiej Dziewiątki. Jednak ta tutaj - wskazała ostentacyjnie Maroon, która stała jak osłupiała - sprowadziła mnie tu i kazała wepchnąć się na twój statek. Wolę to, niż siedzieć cicho. Jestem Tiga. Tigara, córka Ricci i Cido z Katalonii. Mój statek zatonął, zginął mój ojciec, chłopak i wielu moich przyjaciół. Ocalałam tylko ja i moja przyjaciółka, Maroon. Jeśli byłbyś tak miły - weź mnie na swój pokład.
   Oczywiście - Shepard nie odmówił. To był dla niego najbardziej promujący element, jaki mógł się dostać w jego łapy - ten ósmy w Dziewiątce, Shepard ze swoim Millenium, ma na pokładzie spadkobierczynię Katalonii, największego i najsławniejszego, najniebezpieczniejszego i najmocniejszego statku w dziejach piratów.
 Tiga wieczorem ruszyła przez miasto do stanowiska, w którym zacumowano Millenium. Dzisiaj mieli odpłynąć. Gdy wchodziła na pokład, zobaczyła działo. Okrzyk sam wyrwał jej się z pyska.
- MAŁY BILLY?!
Przywarła do desek pokładu, wyszczerzyła kły. Shepard podszedł do niej.
- Nie, to nie Mały Billy. To jest Jaszczur. Na polecenie Anglików odlano dwa takie działa. Jedno dostało się Białej Śmierci, a drugie trafiło na nieudolnie wyszkoloną załogę niewielkiego statku hiszpańskiej floty. Odbiliśmy sobie to działo, już bardzo dawno temu... - urwał. Dokończył szeptem - ... ja też mam porachunki z Białą Śmiercią. Jeśli tylko mi pomożesz, osiągniemy to, co im się należy...
   Tak Tiga trafiła na ten statek ze świadomością, że choćby mieli zginąć - ona i jej kapitan - to zatopią statek, który jest odpowiedzialny za śmierć setek piratów, nie tylko z największego pirackiego okrętu. Ale przede wszystkim - jest odpowiedzialny za śmierć Ricka...